0023.
Boże Ciało = dzień wolny. Zabrałam się zatem za porządki. mój pokój wręcz błagał o posprzątanie . Poradziłam sobie z bałaganem niesamowicie sprawnie i szybko. Jestem z siebie dumna. Cedric tez jest zadowolony :)). Aż Mama mnie pochwaliła. Skończyłam porządki dokładnie przed pojawieniem sie pierwszych piorunów na dworze. Nagle zerwał się wiatr i zrobiło się ciemno. Rozszalała się burza, padał deszcz i grad. Gdy pioruny przesuneły sie na północ i przestało lać, z ulgą stwierdziłam ze powietrze stało się znacznie wilgotniejsze. Przed 15stą przyjechał tata z Świnoujścia. Bardzo sie ucieszyłam z jego powrotu. zmartwiły mnie jedynie oparzenia na dłoniach. To przez farbe z którą miał styczność w pracy. Biedny Tata... Mama dała mi nr do lastrady i kazała zamówić pizze. wybrałam dla siebie pizze ROMA (szynka, pieczarki) . Była całkiem smaczna . zjadłam 3 kawałki, reszte schowałam na ewentualne potem. Po jedzeniu w koncu mogłam zasiąść do Czytania książki "Szeptucha" . Dzień uważam za udany . Moje samopoczucie w skali od 1 do 10 oceniam na 5 z plusem . jest ok. naprawdę jest OK. c: